Pszczyna
W klubie od: 15.05.2011
Ilość komentarzy: 7
Ilość postów: 0
Ilość wyświetleń: 685
Byłem z rodziną w tej restauracji zaraz po otwarciu i bardzo nam się podobało i smakowało jedzenie. Do tego stopnia, że postanowiliśmy tam urządzić większą imprezę- akurat pojawiła się okazja i szukaliśmy miejsca.
Do teraz mi wstyd, że namawiałem na tą restaurację. Kelnerzy nie ogarniali takiej liczby gości a właścicielki oczywiście nie było żeby dopilnować wszystkiego na początku działalności. Teraz już wiem, że zajmowała się w tym czasie ważniejszą sprawą niż restauracja- mopsiki i jorkusie… Poza tym jedzenie było okropne i odgrzewane (kaczka faktycznie czekała parę dni w szafce na swoja kolej) a przecież przy rezerwacji sali właściciele mogą sobie zaplanować zakupy tak, aby wszystko było świeże. Niesmak pozostał do teraz i nikt z tych ludzi już drugi raz tam nie przyjdzie. Zamiast reklamy na początek działalności była antyreklama. W takim wypadku nawet p. Gessler nie pomoże.
Do Pani Właścicielki: chyba każdy to wie a biznesmen powinien, że ważniejsza dla klienta jest, jakość usług niż wystrój. Wiec czasem lepiej zjeść w barze mlecznym niż w kiczowatej pseudo podróbce Wersalu. Ale Pani Właścicielce- jak sama mówiła i pokazuje- nie zależy na klientach tylko na swoim „muzeum”.
Do Pana Właściciela: zostaje Panu tylko zamknięcie restauracji i posadzenie żony w Sali i niech w spokoju podziwia swoja salę albo wysłać żonę do Francji niech zwiedza „luksusowy świat” a Pan Czesław niech zarządza restauracją. Bo myślę. że on by coś z tego zrobił.
Masz rację Yankee, ale na szczęście Pszczyna jest tak położona, że stopień trudności można stopniować. Oprócz wspomnianych tras; na zachód w stronę Chybia, czyli np dookoła zbiornika Goczałkowickiego i na północ w stronę Paprocan/Promnic, można jeszcze na wschód, czyli do Woli lub tematycznie szlakiem zabudowy drewnianej.
Jadąc w stronę Paprocan/Promnic, czyli przez las Kobiórski można wybrać różne trasy- od "niedzielnego spacerku" do- jak wspomniałeś- crossowego przejazdu np. przez rezerwat "Babczyna dolina", zwłaszcza po deszczu.
Jak nie będzie kiełbasy to i mniej uczestników bedzie:). Więc koszulek starczy dla wszystkich.
Ps tras dookoła Pszczyny jest tak dużo, że przez kilka lat nie zabraknie opcji.
Dystansując sie do ideologii RAŚ to sama koncepcja rajdu b. fajna. Oczywiście były błędy, ale rozumiem, że to pierwszy taki rajd organizowany przez Pszczyński RAŚ, więc jak wyciągniecie wnioski to mam nadzieję, że więcej takich będzie. Myślę, że jakbyście podzielili ludzi na grupy (nawet tylko z jednym przewodnikiem), które wyjeżdżałyby w pewnych odstępach czasu to mimo małej ilości organizatorów dałoby sie nad wszystkim zapanować. I nie było by kłopotu z pieszymi w parku. Wtedy można dostosować prędkość do umiejętności grupy- oddzielnie "zawodowi" rowerzyści, rodziny, i "niedzielni" rowerzyści. Bo faktycznie chaos na trasie był duży.
Co do problemów z kiełbasą to była to impreza "RAJD ROWEROWY" a nie kuchnia polowa, więc jak ktoś brał udział to dla tego, aby pojeździć na rowerze a nie najeść się- szczególnie, że impreza była "po obiedzie":).
Następnym razem fajnie było by pojechać w stronę Paprocan.
Fajny pomysł z tym browarem, szczególnie w czasach kiedy małe browary przeżywają rozkwit.
Jednak z tym "Miodowym Niepasteryzowanym" to trochę przesadzili - nie da się zrobić piwa w którym są drożdże (pasteryzacja jest po to, aby je zabić) i dodać miodu (tzn cukru) który one "jedzą". Miód i tak nie byłby wyczuwalny, a CO2 powstałe w związku z tym mogłoby rozsadzić butelkę.
Więc albo piwo jest pasteryzowane, a hasło-"niepasteryzowane" to tylko chwyt reklamowy jak w wielu piwach z napisem "niepasteryzowane", albo jest ono mikrofiltrowane i wyjaławiane, co w smaku daje ten sam efekt co pasteryzacja, bo zabija oprócz drożdży także te enzymy, które wpływają na smak piwa.
Teraz pytanie czy "Szlachetne Niepasteryzowane" jest faktycznie niepasteryzowane i niesterylizowane, czy tak jak "Miodowe" :).
Poza tym zastanawia mnie gdzie jest zlokalizowany ten browar ???
Ostatni raz jak tam byłem ze znajomymi dostałem zepsute piwo. Jak chciałem wymienić -oczywiście pełny kufel- barman odmówił. Zostawiłem mu piwo i wyszliśmy. Od tego czasu tam nie chodzę.
Gra była świetnie przygotowana i wyreżyserowana. Aktorzy, którzy wcielili się w duchy naprawdę dobrze przygotowani. Niestety burmistrz/organizatorzy zamiast zapewnić dobrą zabawę uczestnikom woleli bez przygotowywania bić rekord. Rozumiem żeby zwiększyć liczbę uczestników, ale przy okazji należało także zwiększyć limit czasu lub zrezygnować z obowiązku "zaliczenia" ducha w muzeum prasy śląskiej, jako pierwszego.
Przez to b. dobrze przygotowana gra zamieniła się w dziki wyścig i wpychanie się w kolejkę. Podziwiam tych, którzy-zgodnie z zasadami- zaliczyli wszystkie punkty, bo, pomimo iż bardzo się spieszyliśmy moja drużyna nie dała rady tego zrobić.
No, ale to przecież była gra p. burmistrza i dla p. burmistrza a nie dla mieszkańców/gości, więc on może łamać/zmieniać zasady gry w chwili jej rozpoczęcia dla swojego własnego interesu, więc czemu się czepiam?
PS Marian też się nad tym zastanawiam- może chodziło o to żeby czteroosobowa drużyna wybrała dwóch/dwoje delegatów na obiad, którzy następnie po cichu wyniosą resztki pozostałym:). No, ale nie wolno się czepiać szczegółów- jak wyżej.